List do red. Rafała Ziemkiewicza

Wrocław, 3.II. 1998 r.

Panie Redaktorze !

Od kilku lat z przyjemnością czytam Pana artykuły. Cieszę się, że ktoś związany z prawicą rozumuje racjonalnie i bez obciążeń. Przyznawałem rację Pańskim argumentom w polemice z Jackiem Kurskim. Ubolewałem, że tak jak do 1989 r. wielu naszych działaczy politycznych i publicystów nieprawidłowo oceniało sytuację polityczną i wyciągało nietrafne wnioski. Przesyłam Panu do wglądu plik ksero materiałów z prośbą o zapoznanie się i ewentualne wzięcie pod uwagę w swoich artykułach. Od lat byłem związany z kolaboranckim aparatem władzy PR1. Działałem, obserwowałem go od wewnątrz. Gdzie mogłem meldowałem o jego mechanizmach. Uważałem, że Polska wtedy była okupowana. Władze PRL początkowo agenturalne potem stopniowo agenturalno-kolaboranckie, niekiedy częściowo reformatorskie były nawet takie co pewien czas szantażowane bezpośrednią interwencją i to jest właśnie dowód na okupacją Zależność od Moskwy była jednak głównie militarna, i dlatego głównym filaurem tej zależności było polskojęzyczne Ludowe Wojsko Polskie. Komuniści w Polsce byli zbyt nieliczni, niesamodzielni i słabi. Nie mieli szans zdobycia władzy ani w wyborach ani w zamachu. Partia i UB lub służba bezpieczeństwa mogły być rozwiązane w razie niedyspozycyjności lub kryzysu. Partia i jej ramię SB były jednak kształtowane w związku z ideologią marksistowską, kiedy ona nie zdawała egzaminu traciły uzasadnienie polityczne do sprawowania władzy. LWP zaś miało inny profil wychowawczy. Bardziej opierano się tam na filozofii endeckiej – zagrożenie germańskie, żydowskie – antyukraińskość, brak sąsiadów przyjaciół, pokrewieństwo słowiańskich dusz Polaków i Rosjan itp. Kadra była bardziej związana formalnie i poprzez kontakty w szkoleniu, zaopatrzeniu i kontakty wódczano-przemytnicze z ZSRR. W wyższej kadrze dużo złamanych a potem stopniowo przekupowanych Sybiraków, poddanych praniu mózgów. I do dziś kadra LWP nie może wyzwolić się z prorosyjskich pęt myślowych. W różny sposób meldowałem o swoich wnioskach dla emigracji, Kościoła i opozycji. Od roku 1970 na podstawie obserwacji działań władz PRL doszedłem do wniosku, że Adam Michnik i niektóre do niego podobne osób są szpikowane zorganizowanymi przeciekami, by dezinformować RWĘ i opinię publiczną. Szczególnie np. w sprawie odpowiedzialności Wojciecha Jaruzelskiego za grudzień 1970r. Pogłoski: areszt domowy, zawinili inni, był przeciwny rozlewowi krwi, nie jest człowiekiem Moskwy. I wiele innych plotkarskich argumentów. Jako wywodzący się z rodzin aparatu PRL, mieszkający w Warszawie powinien był wiedzieć, że na wypadek kryzysu w państwie satelitarnym powołuje się sztab kryzysowy i z urzędu minister Obrony Narodowej zostaje jego szefem. Zaś areszt domowy mógłby mieć miejsce tylko w monarchii habsburskiej wobec księcia. W opracowaniach nazywałem A. Michnika – jaruzelczykiem opozycji i to jeszcze w czasach kiedy jego kult był powszechny i nie do podważenia.

Z tego powodu nie wolno było napisać w „Gazecie Wyborczej” o mojej działalności i mojej grupie. Niektóre opracowania złożyłem w ośrodku karta. Więcej o sobie nie będę pisał, gdyż w przesyłanych materiałach zawarte będą moje poglądy. Co roku nasza grupa byłych pracowników MSW wydaje oświadczenia o sytuacji służb specjalnych. Informujemy o tym polityków listownie, telefonicznie i osobiście. Podkreślamy szczególnie potrzebę reorganizacji wojska. W sprawach służb specjalnych byliśmy za rozwiązaniem tych służb polskojęzycznych szczególnie wojskowych. W tej chwili piszę do Pana szczególnie z powodu zbliżania się rocznicy wydarzeń bydgoskich z maja 1981 roku. Mama nadzieję, że ta rocznica nie przejdzie bez echa. Tam jest klucz do stanu wojennego i roli politycznej W. Jaruzelskiego. Mam nadzieję, że kiedyś politycy prawicy wykażą więcej elastyczności politycznej a także zwykłej przyzwoitości, by nie stawiać na jednej płaszczyźnie Stanisława Kani i Wojciecha Jaruzelskiego. Uważam, że wymuszona zbrojnie i terrorem fizycznym i psychicznym kolaboracja z ZSRR nie zawsze była zdradą. Jeśli kolaborujący nie utracili nadziei w zmianę położenie w wyniku jakiegokolwiek osłabienia hegemona i podejmowali próbę do rozluźnienia zależności to już wkraczali na drogą do odzyskania niepodległości. I tak oceniam postawę Stanisława Kani, który Moskwie powiedział nie – odsuwał wprowadzenie stanu wojennego. Jaruzelskiego uważam za zdrajcę i tchórza bez określania nieistotnego -komunista-, gdyż był tzw. „realistą” i nawet tylko ze względów psychicznych nie zdobył się na przeciwstawienie się Moskwie. Do dziś nie przeprowadził samokrytyki i się nie zastrzelił /jeszcze nie tracę nadziei – to jest dla niego szansa/ i teatralnie gra rolę wojskowego oficera i patrioty.

Panie Redaktorze,

proszę o próbę zrozumienia. Po pewnym czasie spytam, czy mogę przysłać swoje opracowania o LWP. Może ktoś kiedyś z naszego obozu przeprowadzi wywiad z Kanią, żeby to wykorzystać dla prawdy i p-ko Jaruzelskiemu. Prosiłbym o artykuł o LWP, o reformatorach w MSW i neostalinowcach SLD

Życzliwe pozdrowienia

Marian Charukiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.